Bardzo często do detektywów zgłaszają się osoby, które proszą nas o to, by sprawdzić co: mąż, żona, ojciec, matka czy dziecko – piszą i publikują w mediach społecznościowych. Złotym graalem są tutaj oczywiście prywatne wiadomości, które często według naszych klientów są źródłem do poznania wszystkich tajemnic i odkrycia prawdy na temat np. zdrad czy złego zachowania dzieci. Czy detektywi sprawdzają media społecznościowe na życzenie klientów? – Nie ma mowy o zachowaniu nielegalnym lub inwigilacji prywatnej wiadomości czy korespondencji. Jest to niewłaściwe z etycznego punktu widzenia. Media społecznościowe pokazują naszą aktywność i bardzo często pomagają w ustaleniu prawdy. Musimy jednak być świadomi, że nawet jeżeli dostęp do „tajemnic z Facebooka” czy „tajemnic z Tindera” naprowadzi nas na prawdę to nie jest bezpośrednim dowodem zdrady czy nieprawidłowe zachowania – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

Mężowie czy żony często chcą „prześwietlić” małżonkowi Facebooka. Dlaczego?

Klientki, które przychodzą do detektywa i mówią: mąż mnie zdradza, ciągle siedzi w telefonie, ma pewnie zainstalowane jakieś nowe aplikacje i konta na portalach randkowych – to niemal codzienność. Proszą one agencje detektywistyczne o „prześwietlenie” kont w mediach społecznościowych, ale i często o np. prowokacje i zagadanie do męża i żony z anonimowego, stworzonego na potrzeby prowokacji konta. Czy takie zachowania są właściwie i przynoszą oczekiwane efekty?

– Nie zgadzamy się na instalacje oprogramowania szpiegującego czy na sczytywanie wiadomości z Facebooka, Instagrama czy portali randkowych. To nie jest zachowanie detektywistyczne, które uznaje się za etyczne – mówi Małgorzata Marczulewska. – Mamy dziesiątki innych sposobów jak dotrzeć do prawdy. Jeżeli romans zaczyna się na portalu randkowym to na pewno się tam nie kończy. Taka osoba po kilkudniowej obserwacji zazwyczaj spotyka się z kochanką czy kochankiem i wtedy metodami obserwacyjnymi jesteśmy w stanie bez problemu zweryfikować zachowanie podejrzanego – mówi Małgorzata Marczulewska. – Sam fakt posiadania aplikacji randkowej przez małżonka jest sygnałem niepokojącym. Uważamy, że to zwykle dobry moment, by sprawdzić czy małżonek jest wierny czy nie – dodaje Marczulewska.

Czasami do detektywów trafiają klienci, którzy sprawdzili samodzielnie telefon męża czy żony. Co wtedy mogą zrobić detektywi? – Wtedy rozmawiamy o realnych sytuacjach, a nie tylko podejrzeniach. Zdarzają się prośby, byśmy zweryfikowali wierność męża czy żony poprzez napisanie do niego na Facebooku czy na portalu randkowym. Prowokacje mają to do siebie, że często okazują się skuteczne. Pytamy wówczas klientów: czy jesteście gotowi na to, by dać komuś okazję do zdrady? By sprowokować konkretne zachowanie, którego efektem będzie właśnie np. chęć spotkania. To decyzja, która musi być świadoma – mówi Małgorzata Marczulewska.

Nie tylko zdrady. Coraz więcej spraw odnośnie mediów społecznościowych dotyczy nastolatków

Czy prześwietlanie mediów społecznościowych to tylko domena małżonków? Wręcz przeciwnie! Rośnie liczba spraw, gdzie to właśnie nastolatkowie czy studenci są obiektem obserwacji rodziców. Czasem ich podejrzenia są zasadne, a czasem to ewidentna nadgorliwość.

– Rodzice zainspirowani serialem Netflixa „Zachowaj spokój” masowo zgłaszali się do nas, by pytać o oprogramowane do sprawdzania smsów i rozmów telefonicznych. Niektórzy chcieli sprawdzić czy u ich dzieci wszystko w porządku, a inni mieli realne podejrzenia, że dziecko wpadło w nałogi, złe towarzystwo czy po prostu zachowuje się nie tak jak wcześniej. Inwigilacja dzieci nigdy nie prowadzi do naprawy relacji. To ingerencja w ich prywatność w bardzo głęboki sposób. Szczera rozmowa zawsze jest skuteczniejsza, choć co oczywiste, nie zawsze przynosi szybkie rozwiązania problemów – mówi Małgorzata Marczulewska. – Przyjmujemy zlecenia dotyczące złego towarzystwa, ucieczek z domów, agresji w stosunku do rodziców i otoczenia. Sprawdzanie takich spraw jednak nie powinno wiązać się ze sprawdzaniem wiadomości w mediach społecznościowych – przyznaje Marczulewska.