Jeden miesiąc i kilka zdarzeń podczas których zaatakowani zostali nastolatkowie w Szczecinie. Atakującymi byli również bardzo młodzi ludzie. – Sytuacje o których mowa mają charakter rabunkowy, ale to także rodzaj pewnych pokoleniowych porachunków, gdy młodzi ludzie atakują młodych ludzi zupełnie bez powodu. Sytuacja z Parku Żeromskiego ze stycznia czy atak w okolicach Mieszka I pokazują dużą brutalność napastników, a jednocześnie zwracają uwagę na to, że młodzi ludzie bywają bezbronni w obliczu ataku. To ważny sygnał dla rodziców, by mocniej kontrolowali, gdzie przebywają dzieci i czy w razie napadu wiedzą jak sobie poradzić – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

Seria napadów na nastolatków. Kto powinien być zaniepokojony?

Początek ferii zimowych to idealny moment, by przypomnieć zasady bezpieczeństwa dla młodzieży – nastolatkowie mają więcej wolnego czasu, spędzają go poza domem, grupują się, ale często wracają do domu sami. Takie sytuacje stwarzają niebezpieczeństwo, czego przykładów nie brakuje w całej Polsce.

W ostatnich tygodniach doszło do przynajmniej kilku napadów, gdzie poszkodowanymi byli niepełnoletni.

– Sytuacja z Parku Żeromskiego ze stycznia była bardzo oburzająca, bo napadnięty przez 25-latka został bardzo młody chłopak, zupełnie nie prowokujący do żadnych aktów agresji, po prostu wracał przez park do domu. Po tej sytuacji dostałam kilka wiadomości zwracających uwagę, że to bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie napadów jest więcej, a czemu winny jest np. brak odpowiedniego oświetlenia, a jednocześnie duża rozległość tego parku – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

Jeszcze bardziej oburzająca sytuacja miała miejsce na początku lutego, gdy piątka młodych napastników poturbowała i okradła 17-latka.

– Pięć osób, w tym dwie dziewczyny, na jednego chłopca to sytuacja nie tylko niehonorowa, ale przykład tego, że napastnicy szukali kogoś, kogo mogliby zaatakować i zabrać mu sprzęt, w tym przypadku mowa o telefonie komórkowy. Taki atak jest niebezpieczny, bo ofiara napadu nie ma szansy na żadną obronę, a nawet ucieczkę – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

 

Agresorzy gromadzą się w parkach i w galeriach handlowych

Czy sytuacje związane z napadami na nastolatków pokazują negatywną i niebezpieczną tendencję w Szczecinie? Detektyw Małgorzata Marczulewska nie ma wątpliwości, że tak może być.

– Młodzi ludzie często padają ofiarami napadów, bo złodzieje zakładają, że mają przy sobie cenne rzeczy jak np. nowoczesne telefony komórkowe,  sprzęt muzyczny czy np. tablety. Napastnicy czają się w zaciemnionych miejscach takich jak parki, ale dostajemy także sygnały o grupach młodzieży kłusują p. w galeriach handlowych i w ich okolicach. Pokazuje to, że niestety zagrożenie jest duże. Ważna jest tutaj czujność rodziców, by pilnowali czy ich dziecko nie zostało napadnięte, ale także czy nie jest czasem w „ekipie”, która napada. Niestety spotykam się z sytuacjami zaskoczonych rodziców, których córka czy syn „tylko się przyglądała” alb „tylko stała z boku”. To też jest współudział w napaści i może zepsuć to młodemu człowiekowi reputacje – przyznaje detektyw Małgorzata Marczulewsa.

– Problemem jest także agresywna młodzież z Ukrainy. Trzeba to przyznać wprost, że wśród napastników, często bardzo młodych są właśnie osoby z tego kraju, które bywa, że zachowują się bardzo agresywnie i brutalnie – dodaje detektyw Marczulewska.

Każdy napad powinien być zgłoszony na policję, a detektywi zajmują się m.in. ustalanie m przebiegu zdarzeń i np. zdobywaniem nagrań z monitoringu czy ustalaniem sprawców napadu.