Policja schwytała szantażystę, który chciał wyłudzić pieniądze od rapera i influencera Buddy. Raper kilka dni temu w Internecie opublikował informację, że jest szantażowany.

– Pod wieloma względami mentalność ludzka, w tym mentalność przestępców, tkwi jeszcze w głębokich latach 90. Kiedy na horyzoncie pojawia się ktoś, kto odnosi sukces, jest medialny, jest przedstawiany jako człowiek wpływowy i posiadający pieniądze, musi liczyć się nie tylko z blaskami, ale i cieniami takiej sytuacji. Szantaże mające na celu wyłudzenie pieniędzy mają miejsce nie tylko w filmach gangsterskich, ale i w prawdziwym życiu. Częściej niż nam się wydaje – mówi Małgorzata Marczulewska, prywatny detektyw i windykator.

Szantażyści coraz bardziej zuchwali, a pomaga im Internet

„Jeżeli nie zapłacisz nam 100 tysięcy złotych, do Twojej rodziny trafi nagranie erotyczne z Tobą w roli głównej”, „Piękna restauracja! 3000 miesięcznie za pomoc w social mediach albo zalejemy Google i Facebooka takim gów…, że nikt do Ciebie nigdy nie przyjdzie”, „Panie Radny, to prawda, że ugania się Pan za młodymi dziewczynami. Tak słyszałem i chyba podzielę się tą informacją z innymi” – to tylko kilka przykładów szantaży, z jakimi detektyw Małgorzata Marczulewska miała miejsce w ostatnich miesiącach. Choć może wydawać nam się, że szantaże i wyłudzenia to domena lat 90 to nie jest to prawda.

– Przykład rapera Buddy jest jednym z jaskrawych przypadków tego, jak sukces w social mediach może przełożyć się na zainteresowanie szantażystów. Ten artysta pokazywał, że ma pieniądze, że działa charytatywnie. To prowokuje tych, którzy chcą by ktoś się z nim dzielił pieniędzmi – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska. – Oczywiście informacje, że szantażysta ujawni informacje o przeszłości szantażowanego, insynuacje o charakterze erotycznym czy przemocowym, to wszystko jest w standardzie szantaży – dodaje.

Niestety współczesność „pomaga” szantażystom.

– Internet pozwala na to, by nieprawdziwe treści rozchodziły się po sieci w dynamicznym tempie, a ludzie zupełnie nie weryfikują źródeł w jakie klikają czy jakie przeglądają. Do tego dochodzi metoda deep fake, która pozwala, by spreparować zdjęcia, filmy czy nagrania głosowe, które można potraktować jako prawdziwe – mówi Marczulewska.

 

Kto najczęściej pada ofiarą szantażu? „Czasem sąsiad jest w stanie zgotować sąsiadowi piekło”

Oczywiście w mediach jest głośno o przypadkach szantażowania celebrytów i polityków, ale tak naprawdę ofiarą finansowego szantażu może być każdy.

– Zajmowałam się niedawno sprawą, że sąsiad szantażował sąsiada. Jednej rodzinie powodziło się dobrze, a drugiej gorzej i doszło do sytuacji, że jeden z mężczyzn żądał regularnych wpłat po kilkaset złotych, gdy wpłaty się nie pojawiały to pojawiały się przebijane opony, donosy do sanepidu, jednostek skarbowych czy… zamawiane pizze, których nie zamawiał szantażowany mężczyzna. Człowiek, który do mnie trafił był już wrakiem, który był przerażony tym, że jego sąsiad może mu lub jego rodzinie zrobić krzywdę – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

Ofiarami szantaży padają przedsiębiorcy, duchowni, lokalni politycy.

– Był przykład, że pracownik szantażował pracodawcę. Groził, że go zniszczy. W tle były również wątki obyczajowe. Pracownik chciał dostawać wysoką pensję, a jednocześnie nie przychodzić do pracy – mówi Marczulewska.

Czy szantażu można uniknąć? Detetywka poleca, by nie otwierać się przesadnie przed ludźmi do których nie mamy zaufania i nie epatować bogactwem w social mediach. A gdy szantaż już się zdarzy od razu iść na policję lub do detektywów.

– Zawsze to powtarzam: nigdy nie negocjuje się z szantażystami. Szantażysta jest jak terrorysta – mówi.