Prezes Grupy AVERTO: „Odroczone płatności to nie jest dobry pomysł”

Mogłoby się wydawać, że pandemia koronawirusa ustępuje. Niestety wiele wskazuje na to, że nadchodząca czwarta fala może poważnie skomplikować plany rozwojowe wielu sektorów gospodarki. Czy należy więc wracać do nawyków sprzed pandemii? Mowa np. na zgodę na odroczone płatności faktur. – Takie działanie wymaga zaufania między partnerami i nie należy mówić od razu, że jest to działanie nieodpowiedzialne. Nasze doświadczenia jednak pokazują, że są sektory, które nadal nie wykaraskały się z długów czasu pandemii. Kredytowanie takich firm to duże ryzyko – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska, detektyw, windykator i prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.

Hurtownicy hurtowo skarżyli się na odroczone płatności w czasie pandemii

Odroczone płatności szeroko funkcjonowały przed pandemią przede wszystkim w branżach: budowlanej i gastronomicznej. Deweloperzy brali mnóstwo materiałów budowlanych z odroczeniem np. o kwartał czy nawet pół roku. Restauracje za to towarowały się u hurtowników zaznaczając, że spłata będzie np. z miesięcznym opóźnieniem. To praktyka stosowana powszechnie i nie generuje ona wielkich kontrowersji, ale… w czasie pandemii okazała się być sporym problemem. Kiedy okazało się, że nastąpił lockdown i zamroził działanie restauracji to wiele z nich miesiącacmi nie spłacało zobowiązań wobec hurtowników. Odroczone płatności tylko poszerzały skalę problemu i często wiązały ręce windykatorom. – Takie zadłużenie możemy liczyć nie od momentu kiedy towar został wydany, a faktura wystawiona, a od momentu kiedy minął termin umorzenia. To więc często bardzo odległy czas od momentu faktycznego wydania towaru. W tym czasie restauracja czy pensjonat mogły już zbankrutować, ogłosić upadłość czy wpaść w taką spiralę zadłużenia, że nasze zobowiązania spadły na kolejny plan – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska.

– Żyjemy w trudnym czasie, wiele firm prosi nas o pomoc w sprawie windykacji. Pierwsze fale pandemii koronawirusa przyniosły nam prawdziwą sinusoidę. Były momenty spokojne, ale były także momenty, gdy zleceń było całe mnóstwo i byliśmy świadkami wręcz masowych upadłości w sektorach takich jak gastronomia, turystyka, usługi czy nawet w takich dziedzinach jak transport. Jesteśmy często pytani: czy pozwalać kontrahentom na odroczone płatności? To sprawa skomplikowana, bo z jednej strony nie ma w tym nic złego, ale z drugiej jest to sygnał, że firma potrzebuje „oddechu” by regulować swoje zobowiązania. W czasie pandemii zbyt mocno odroczone płatności to ryzyko nawet nie odzyskania swoich pieniędzy. Przekonywały się często o tym hurtownie zajmujące się zaopatrzeniem restauracji czy hoteli. Firmy budowlane w ogóle już nie stosują prawie odroczonych płatności, bo zainteresowanie branżą deweloperską jest tak wielkie, że hurtownie nie muszą już kredytować swoich klientów, a i tak zainteresowanie jest gigantyczne – mówi windykator Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO.

– Dłużnik w każdym momencie może ogłosić upadłość. Czekanie na płatność pół roku czy rok to poważne ryzyko, że nie odzyskamy naszych środków. Im szybsza płatność tym większa pewność uzyskania środków. Podobnie jest w przypadku windykacji. Im szybciej zorientujemy się, że „coś jest nie tak”, tym większa szansa na odzyskanie długu – mówi Prezes Marczulewska.

Odroczona płatność to dla windykatorów „samo zło”. Przedsiębiorcy nie stosują odpowiednich zabezpieczeń

Czy więc procedura odroczonej płatności to dla windykatorów „samo zło”? Niestety często tak jest. Prezes Małgorzata Marczulewska zaznacza, że istnieje możliwość dogadania się jeżeli chodzi o płatności za wykonanie usług czy dostarczenia towarów, ale przedsiębiorca kredytujący innego przedsiębiorcę powinien być odpowiednio zabezpieczony.

– Wpisujemy się na hipotekę lub robimy zastaw na nieruchomości. Gdy dług zostanie uregulowany to oczywiście bardzo szybko się z niej wypisujemy. Wierzyciel hipoteczny ma prawo do windykacji w pierwszej kolejności. Brzmi to bardzo poważnie i nie należy nadużywać takiego rozwiązania, ale jeżeli dostarczamy komuś towar za 100 tysięcy złotych to przecież uszczerbek przychodu w tej formule jest dla firmy bardzo dotkliwy. Moje doświadczenia pokazują, że przedsiębiorcy obawiają się prosić o zabezpieczenie, bo to „psuje relacje”. Moim zdaniem jednak brak płatności psuje je jeszcze bardziej – mówi Prezes Marczulewska.

Jak dodają eksperci branże, które nadal są najmocniej narażone na efekty pandemii COVID-19 to: gastronomia, turystyka, usługi, handel, transport, hotelarstwo.