Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska nie jest dla niej zaskakujące w jaki sposób szantażowany był wicestarosta Gryfic. – Jest to bardzo standardowa metoda. Podzieliłabym ją na dwa rodzaje: świadoma próba uwikłania mężczyzny w sytuację erotyczną np. rozbieranie się przed kamerami czy czynności auto erotyczne. Mężczyzna ma wtedy świadomość wszystkiego, poza tym, że jest nagrywany. Drugi rodzaj szantaży, gdy „internautka” zastawia pułapkę prosząc prawnika np. o poradę prawną online i nagle zamiast jej twarzy wyświetlają się nagie piersi. Nagranie jest bardzo dwuznaczne i może przyczynić się do zniszczenia reputacji ofiary szantażu – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw i prezes Grupy AVERTO.

Czy takich sytuacji jest coraz więcej? Owszem. Każdego miesiąca do agencji detektywistycznej trafiają ofiary szantażu – zazwyczaj prowadzonego przez Internet. Wiele problemowych sytuacji zaczyna się bardzo niepozornie: flirt na portalu randkowym albo po prostu zagadanie na Facebooku. Boty lub szantażyści są coraz bardziej „realni” przez co trudno rozróżnić czy mamy do czynienia z oszustwem.

– Kiedyś to było bardzo proste, bo bot pisał do kobiety czy mężczyzny bezosobowo, bez znaków interpunkcyjnych, myląc szczegóły rozmowy. Teraz jest to wszystko bardziej precyzyjne przez co osoba prowadząca dialog może mieć wrażenie, że naprawdę flirtuje z piękną, młodą kobietą która jest zainteresowana randką lub zbliżeniem – mówi Marczulewska. – Spotykaliśmy się ze sprawami, gdzie zarejestrowano sytuację rozbierania się przez kamerki internetowe. Szantażystka zachęcała swoją ofiarę do tego, wszystko było nagrywane, a materiał później służył jako narzędzie szantażu – mówi Małgorzata Marczulewska.

Sytuacja randkowa, gdy zaczyna się w Internecie, niesie pewne ryzyko – ofiarami szantażu padają jednak osoby, które w dwuznaczne sytuacje zostają po prostu wmanipulowane. Takimi ofiarami najczęściej są osoby, które z racji pełnionych funkcji muszą dbać o swoją reputację, a jednocześnie zwykle dysponują środkami finansowymi.

– Ostatnio ofiarą szantażu padł jeden ze szczecińskich prawników, który został poproszony o konsultację online. Na początku rozmowy na ekranie ukazała się naga kobieta oraz nagranie erotyczne. Prawnik otrzymał wiadomość, że jeżeli w ciągu dwóch dni nie przeleje na wskazane konto 50 tysięcy złotych to stopklatki zostaną rozpowszechnione wśród jego rodziny i znajomych. Szantaż się nie udał. Prawnik udał się na policję i do detektywów. Najważniejsza zasada: nigdy nie należy płacić szantażyści. Jest to największy błąd jaki można zrobić w danej sytuacji – mówi Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO.

Dlaczego płacenie szantażyście to fatalny pomysł? Doświadczenia detektywów pokazują, że nigdy nie kończy się na jednym wyłudzeniu.

– Najpierw jest 10 tysięcy, potem 20, potem 50. Apetyt szantażysty zawsze rośnie. Jak dopadnie ofiarę, szczególnie taką w dwuznacznej sytuacji, to jest w stanie wyłudzić od człowieka cały majątek, a nawet jeszcze go zadłużyć. Mieliśmy sytuacje, że trafiali do nas ludzie, którzy stracili setki tysięcy złotych. Trudno to sobie wyobrazić. To byli menadżerowie, prawnicy, bardzo często politycy. Oni mówili, że płacili, by chronić rodziny i nie zniszczyć swojej reputacji – dodaje Marczulewska.