Sprzedam dom w stanie surowym, cena do negocjacji. Sprzedam dom, stan zaawansowania prac ok. 40%, atrakcyjna lokalizacja i duża działka. Sprzedam działkę z pozwoleniem na budowę. Sprzedam dom wykończony pod klucz, bardzo dobra oferta – takich ogłoszeń na portalach dotyczących nieruchomości nie brakuje. Co może być powodem? Eksperci wskazują ich co najmniej kilka – najpoważniejszym są niestety pieniądze. Jak mówi detektyw i windykator Małgorzata Marczulewska niektórym rodzinom po prostu nie wystarczyło pieniędzy na wybudowanie domu. Dla innych problemem jest brak materiałów budowlanych lub nieuczciwa firma, która miała inwestycje prowadzić.

Budowa rozpoczęta, ale niedokończona. „Wiele rodzin skończyło bez domów, ale z wysokimi długami”

Czy często zdarzają się windykacje wobec rodzin, które np. prowadzą właśnie budowę domu lub niedawno kupiły nowe mieszkanie? Niestety coraz częściej. Jak wyjaśnia detektyw Małgorzata Marczulewska każda taka historia to wielka tragedia ludzi, którzy mieli marzenia o pięknym domu lub własnym mieszkaniu, ale nie wykazali się rozsądkiem finansowym lub do kryzysu finansowego doprowadziły ich czynniki zupełnie niezależne od nich.

– Windykacje wobec ludzi, którzy są w trakcie budowy domu zdarzają się bardzo często. Równie często widzimy oferty domów na sprzedaż, które już są prawie gotowe, ale nie wystarczyło pieniędzy na ich wykończenie. Sprawa jest bardzo poważna i trudno powiedzieć, kto tak naprawdę jest jej winny. Wiele osób wyliczało koszt budowy domu na podstawie cen z roku 2019-2020. Niskie stopy procentowe, brak niespodziewanych czynników gospodarczych, dobra praca. A potem wszystko się zmieniło: pandemia, problemy na rynku pracy, wzrost cen materiałów budowlanych, trudna dostępność pracowników. To wszystko powoduje, że wiele rodzin trafiło w prawdziwy wir finansowy, który wysysał z nich pieniądze, a jednocześnie nie popychał ich inwestycji do przodu. W efekcie wiele rodzin skończyło z wysokimi długami, a bez domów – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw i windykator.

Zdarzają się często windykacje wobec rodzin, które, by kupić ziemię i wybudować dom sprzedali mieszkania, zamieszkali w lokalach wynajętych lub u rodziców i… nie będą w stanie dokończyć budowy na czas i w założonych budżetach. – To bardzo trudne sytuacje. Zwykle dotykają młodych rodzin, których konstrukcje finansowe runęły, gdy okazało się, że budowa domu jest 30-40% droższa i znacznie dłuższa niż planowano. Takie osoby popadają w poważne problemy finansowe, nie są w stanie finansować dalszego etapu prac, a często nawet rozliczyć się z firmami budowlanymi – mówi Małgorzata Marczulewska.

„Raty kredytów wzrosły zanim niektórzy zdążyli się wprowadzić do domów czy do mieszkań”

Czy sprzedaż nie do końca wybudowanego domu to dla dłużnika rozwiązanie problemu? Windykator i detektyw Małgorzata Marczulewska przyznaje, że to bardzo trudna decyzja. Musi być odpowiednio przeliczona i przemyślana. – Matematyka jest okrutna, ale nas nie okłamie. Ekonomia również mówi zawsze prawdę. Gorzej jeżeli ulegniemy różnego rodzaju prognozom i spekulacjom, a w czasach gigantycznej zmienności gospodarczej i geopolitycznej trudno jest być pewnym czegoś na 100%. No może poza tym, że nie da się zbudować domu tanio i szybko. Wiele rodzin uległo wizji niskich stóp procentowych oraz opinii, że nic nie chroni kapitału tak jak nieruchomość. Okazało się, że stopy procentowe poszybowały do góry jak szalone, a raty kredytów wzrosły zanim niektórzy zdążyli się wprowadzić do domów czy do mieszkań – dodaje.

– Prowadziliśmy ostatnio windykację wobec rodziny, która kupiła bliźniaka za 800 tysięcy złotych, do wykończenia. Nie zdążyli jeszcze go skończyć, a rata kredytu wzrosła z 1300 do 2100 złotych. Do tego dochodzą koszty wynajmu mieszkania, bieżące utrzymanie, rosnące koszty inwestycyjne. Nie ma szans, by bez rezerw finansowych skończyć taką inwestycje. Niektórzy więc godzą się ze stratą, sprzedają dom i kupują tańsze mieszkania. To bardzo bolesne lekcje, okupione często depresją – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw i windykator.