Gdzie pojawiają się zranione uczucia, tam w grę wchodzą duże emocje. To właśnie one są przyczyną dramatów zbrodni z zazdrości. Detektywi prowadzą sporo spraw dotyczących form przemocy wobec byłego partnera. Kiedy smutek przeradza się o obsesję to jedynym celem jest skrzywdzić w ramach zemsty. Im dotkliwiej, tym lepiej. Wśród spraw, w których pojawia się przemoc związana z odtrąceniem, częściej w roli prześladowcy występują mężczyźni. Stalkerzy na początku sięgają po telefon, żeby znieważyć, na końcu po broń, żeby zabić.

 

Siła zazdrości

Według detektyw Marczulewskiej kobiety są silniejsze psychicznie, szerzej patrzą na rzeczywistość i łagodniej znoszą porzucenie. Mężczyzni rzadziej wypłakują się w poduszkę, a częściej wyładowują się fizycznie albo psychicznie używając przemocy. Bywa, że osoba zraniona skrupulatnie szykuje plan zemsty, ale bywa też, że zbrodnia jest wynikiem nagłego impulsu. Niezależnie od tego pierwszego kroku wcześniej musiały pojawić się skrajne emocje, często obsesja lub stany depresyjne.

– Nawet jakby ktoś widział przesłanki to w Polsce nie można na siłę umieścić kogoś w zakładzie psychiatrycznym. Musiałaby zostać stwierdzona choroba psychiczna lub udowodnione zamiary samobójcze albo groźby zabicia kogoś. Często widać, że coś niedobrego się dzieje z daną osobą, ale nie mamy środków technicznych i prawnych, żeby taką osobę umieścić w ośrodku zamkniętym zanim zrobi krzywdę sobie lub komuś. – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

Sytuacje skrajnie drastyczne mają do siebie to, że musi być bodziec, żeby osoba zaczęła atakować. Żyjemy w tak szybkim tempie, że choroby psychiczne pojawiają się coraz częściej. Niestety, nawet w bardzo zaawansowanym stadium, przypadłości takich jak schizofrenia, depresja czy choroba dwubiegunowa nie widać na pierwszy rzut oka. Czasem wystarczy przypadkowe spojrzenie lub zwrócenie komuś uwagi, żeby wywołać ten impuls, który sprawia, że ludzie wyciągają nóż i zabijają.

 

Cel obsesji jest jeden – zranić, ofiar może być bardzo dużo

Stalkerzy to w dużej mierze osoby porzucone, odrzucone lub zranione. Kiedy smutek po rozstaniu przeradza się w obsesję, a prośby, błagania, argumenty i obietnice poprawy nie działają to jedynym celem jest uprzykrzenie życia osobie, która według prześladowcy go zraniła. Bywa, że jedynym sposobem na pozbycie się stalkera jest porzucenie dotychczasowego życia i przeprowadzka nawet o kilkaset kilometrów dalej. Nawet tak skrajne historie zawsze mają gdzieś niewinny początek.

– Jeżeli ktoś dostaje SMS-a o treści „Kocham Cię, wróć do mnie.” to nie ma się czym niepokoić, ale jeżeli to przybiera na sile to należy zacząć się martwić. – tłumaczy detektyw. – Jeżeli była to para bezdzietna, to w skrajnych przypadkach można uciec i uwolnić się od prześladowcy, tylko trzeba to zrobić mądrze. Dużo większy problem jest kiedy w grę wchodzą dzieci. W takiej sytuacji jeżeli kobieta przeniesie się z dzieckiem do innego miejsca zamieszkania to pojawiają się zawiadomienia o porwaniu dziecka, utrudnieniu kontaktów itp. Jest mnóstwo możliwości prawnych, żeby sądownie uzyskać możliwość kontaktu z dzieckiem,a co za tym idzie również z byłą partnerką. Mamy takie sytuacje, gdzie po rozstaniu mężczyzna potrafi uprzykrzyć kobiecie życie zasłaniając się chęcią kontaktu z dzieckiem.

Głównym celem obsesji po porzuceniu jest skrzywdzenie osoby, która zdecydowała o rozstaniu. Najczęściej były partner zna czułe punkty i umiejętnie wykorzystuje tę wiedzę, żeby uprzykrzyć życie. Wówczas ofiarą padają również bliscy osoby prześladowanej. Wiedząc co zaboli najbardziej prześladowca uderza właśnie tam. Celem bywają dzieci, znajomi, rodzice, praca, nowy partner, wszystko to, co może być ważne dla obiektu zemsty. Stalkerzy nie mają żadnych zahamowań.

 

Podsycanie obsesji, czyli „Niech patrzy!”

Większość ludzi żyje w stresie, w biegu, często nie ma pieniędzy, rzadko miewa chwilę wytchnienia, a co za tym idzie coraz więcej osób jest nerwowych na co dzień. Przy takim stanie rzeczy nawet najmniejszy bodziec może wywołać sporą reakcję. Sprawy o prześladowanie przez osobę porzuconą trafiają do detektywów dopiero kiedy dochodzi do skrajnych, męczących i agresywnych zachowań, a mimo to nie są to pojedyncze przypadki.

– Zawsze jak przyjmuję taką sprawę, a zdarza się to przynajmniej kilkanaście razy w roku w naszej agencji, to najpierw weryfikuję korespondencję, bo często się okazuje, że druga strona świadomie bądź nie prowokuje stalkera. – wyjaśnia detektyw Małgorzata Marczulewska. – Najgorsze są sytuacje, kiedy czytam wiadomości typu „Jesteś zerem, w nowym związku jest mi lepiej”. To jest bodziec podsycający agresję nie tylko na siebie, ale w tym momencie przekierowujący go również na nowego partnera. Odradzam prowokowanie, nigdy nie wiemy z jaką osobą mamy do czynienia i czy ta osoba nie posunie się dalej w swoich czynach. Nie twierdzę, że mamy się zamykać tak bardzo, żeby przestać dodawać zdjęcia na Instagramie, ale należy to jakoś wyważyć.

Jeśli chodzi o polemikę z osobą porzuconą to zależy od tego na kogo trafimy. Jedna z nich będzie miała refleksję, że mogła zareagować wcześniej, inaczej się zachować i nadal być w związku, a inna chwyci za broń i strzeli w głowę. W czasach dzielenia się prywatnością na dużą skalę należy szczególnie uważać. Bodziec, który może kosztować życie często wywoływany jest przypadkiem.

PODCASTY: