Poszukuję mamy, poszukuję brata – w dobie internetu bardzo częstym sposobem na poszukiwanie rodziny stały się platformy społecznościowe. Czy jest to skuteczne i
poprawne moralnie? Instagram, facebook, specjalne grupy – obecnie mamy ogromne możliwości do wstawiania postów o tak naprawdę dowolnej treści. Ludzie poszukując rodziny korzystają z nich nagminnie, będąc zdeterminowanymi do odnalezienia zaginionych przed laty krewnych, ale przede wszystkim biologicznych rodziców czy przyrodniego rodzeństwa, o którym do tej pory
nie wiedzieli.
Osoby wychowujące się w rodzinach zastępczych bardzo często w którymś momencie życia czują potrzebę odnalezienia biologicznej rodziny. W tym celu zamieszczają posty w social mediach, opisując wszystkie dane osoby poszukiwanej, do których udało im się dotrzeć.
– Poszukiwanie bliskich poprzez portale społecznościowe nie jest może jeszcze standardową formą poszukiwania rodziny, ale bardzo często. Zastanawiam się jednak gdzie jest wtedy rodo i ochrona danych osobowych, gdyż wpisywane są dane wrażliwe, które pozwalają zidentyfikować osoby poszukiwane bez ich wiedzy i zgody – mówi Małgorzata Marczulewska.
Osoby decydujące się na oddanie dziecka do adopcji mogą mieć ku temu różne powody, nie zawsze są to decyzje proste – czasami wiąże się z tym przebyta trauma, ciężkie sytuacje
życiowe zmuszające do podjęcia tak trudnej decyzji. I wtedy taka osoba jest narażona na nieprzyjemną sytuację, gdy cała Polska widzi post, że to właśnie ona oddała kilkanaście czy
kilkadziesiąt lat temu dziecko do adopcji.
– Moim zdaniem nie jest to dobra droga do poszukiwania prawdy. Dla osoby, która oddała dziecko do adopcji, sposób poszukiwania jej przez media społecznościowe może być zaburzeniem całego dotychczasowego świata. Czasami te osoby po podjęciu decyzji o oddaniu dziecka czy gdy zostało ono z jakichś powodów zabrane, potrzebują lat terapii, aby dojść do siebie. Pamiętajmy, że pod przykrywką chęci poznania swojej przeszłości nie możemy tak egoistycznie podchodzić do sytuacji i burzyć komuś życia – mówi detektywka Marczulewska. Niebezpieczeństwo wiążące się z prowadzeniem własnego śledztwa.
Jak już wyżej zostało wskazane, oczywistym niebezpieczeństwem związanym z lekkomyślnym wstawianiem postów z danymi wrażliwymi są kwestie prawne, związane z
rodo. Drugim aspektem są kwestie związane z niechcianą destabilizacją życia innych, ale są też możliwe konsekwencje, o których osoba poszukująca nie pomyśli jak chociażby sytuacja, gdy poszukiwani krewni okażą się być nie tymi osobami, których oczekiwaliśmy znaleźć. W tym przypadku jednak rozczarowanie to tylko najmniejszy z mogących się pojawić
problemów.
– Gdy zajmuję się poszukiwaniem krewnych, poza samą usługą ich odnalezienia, proponuję też weryfikację co to właściwie jest za rodzina. Zawsze może się okazać, że są to osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków czy są dłużnikami. Wtedy często odradzam ujawniania się, gdyż może zaistnieć sytuacja, że taka osoba ze względu na swoją sytuację życiową będzie chciała pieniędzy i będzie mogła ją pozwać o alimenty czy o środki na utrzymanie, leczenie. Dlatego czasami zlecenie powinno się zatrzymać na poznaniu przeszłości, ale nie wchodzenie w nią. Dlatego tak ważna
jest odpowiednia weryfikacja i rozsądne podejście do sprawy – mówi Małgorzata Marczulewska.
Poznanie własnej przeszłości jest bardzo ważne, ale należy to robić z odpowiednich pobudek i w rozsądny sposób. Powinniśmy myśleć w takich sytuacjach o dobru własnym, ale także innych. Dlatego warto zwrócić do o profesjonalną pomoc.
POSŁUCHAJ ROZMOWY: