Nie ma tygodnia, by oszuści nie sięgali po nowe metody zdobywania pieniędzy. Ofiarami coraz częściej padają osoby młode i w średnik wieku, zupełnie nie spodziewające się, że prosta wiadomość na Facebooku: „Moja córka bierze udział w konkursie. Zagłosujesz?” może okazać się pułapką, która wyczyści nam konto do zera. – Fortele oszustów są sprytne. Ich celem jest sprawienie, że klikniemy w ich komunikat nie podejrzewając, że to oszustwo – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska. – Przegrywamy wojnę z cyberoszustami. Są wyrafinowani, sprytni, mają wiele pomysłów, a my z rozpędu klikamy wszystko jak leci nie myśląc o konsekwencjach – dodaje detektyw.
Oszustwo „na likwidowany sklep” coraz częstsze na forach internetowych
W ostatnim miesiącu detektyw Małgorzata Marczulewska zajmowała się przynajmniej pięcioma przypadkami oszustw internetowych. To już nie są standardowe działania metodą „na wnuczka” – sposoby są bardziej wyrafinowane, a oszustwo jest tak upozorowane, że często trudno jest odróżnić je od prawdy.
Ostatnie metody to „oszustwo na konkurs” i „oszustwo na likwidowany sklep”. W obu przypadkach chodzi o to, by kliknąć w zawirusowany link, który może na naszym telefonie lub komputerze zainstalować złośliwe oprogramowanie, które pozbawi nas oszczędności z konta lub wejście w stan posiadania ważnych informacji na nasz temat.
– Oszustwo „na konkurs” to pułapka na którą dają nabrać się ludzie, którzy nie spodziewają się, że konto ich znajomych może paść ofiarą kradzieży. Pisze do nas znajomy w social mediach i prosi o oddanie głosu na córkę, która startuje w konkursie fotograficznym. Tyle, że konkursu nie ma, a zainfekowany link może nas pozbawić pieniędzy z konta bankowego. To trudna do weryfikacji metoda oszustwa. Musimy czujnie patrzeć na to, jak wyglądają linki w które klikamy. Może warto zapytać: jakie zdjęcia robi Twoja córka? Co słychać? Zanim klikniemy w link sprawdźmy czy piszemy z chatbotem oszustów czy z naszym prawdziwym znajomym – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Oszustwo „na likwidowany sklep” jest jeszcze bardziej perfidne.
– Na forach internetowych pojawiają się grafiki z informacjami, że zamyka się sklep i organizuje całkowitą wyprzedaż np. ubrań albo naczyń. Promocje gigantyczne, a oferta dostępna po kliknięciu w link. Wtedy okazuje się, że promocji nie ma, a my jesteśmy zagrożeni – mówi detektyw Marczulewska.
Każdy chce inwestować w kryptowaluty. Oszuści tylko na to czekają
Nie ma tygodnia, by do agencji detektywistycznych nie trafiały osoby oszukane metodą „na policjanta”, „na wnuczka” czy mające problem z brakiem środków, bo kliknęły w link lub pozwoliły na zainstalowanie oszustom aplikacji, które po prostu dokonywały przelewów z naszych kont. Walka z takimi oszustwami, nawet przy zaangażowaniu detektywów pracujących nad cyberbezpieczeństwem, nie jest łatwa. Namierzanie oszustów może trwać tygodniami.
– Jeden z popularnych przypadków oszustw, który omawiała cała Polska w ostatnich dniach jest tzw. „oszustwo na inwestora”. Kolejny przykład wykorzystywania faktem, że w obecnym świecie zarabianie pieniędzy przez inwestycje, kryptowaluty czy trading wydaje się bardzo interesujące. Pamiętajmy jednak, że na jednego szczęśliwca przypada znaczne grono tych, którzy pieniędzy w ten sposób nie zarobią, a narażani są na straty i wpływy osób, które wręcz wyłudzają od nich środki.
Tak było ostatnio w Szczecinie.
– Mężczyzna sprzedał dom, by przekazać pieniądze oszukańczemu inwestorowi. Dosłownie przebłysk wątpliwości uratował go przed wielką stratą – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
– Każda taka sprawa powinna być zgłaszana na policję, a w przypadku braku efektów śledztwa do detektywów. To trudne sprawy, ale mamy w tym zakresie wiele sukcesów – dodaje.