Lato, doskonała pogoda, dużo wolnego czasu, brak obowiązków edukacyjnych. Chęć poczucia wolności i niezależności często popycha młodych ludzi w kierunki, których powinni unikać. Według statystyk policyjnych to właśnie w sezonie letnim dochodzi do największej ilości ucieczek z domu. Jest ich dużo – podobnie jak wiele jest ich powodów. Zaczyna się jednak zwykle od konfliktów rodzinnych i utrudnionych relacji na linii rodzice – dziecko. Co się musi stać żeby młody człowiek zdecydował się na ucieczkę? Jakie mogą być jej konsekwencje? Kiedy młody człowiek wpada w złe towarzystwo i jak to rozpoznać? Kiedy poprosić o pomoc detektywa? Posłuchajcie kolejnego podcastu AVERTO.
Młodzi na czas ucieczek wybierają wakacje, wtedy jest więcej czasu i mniej obowiązków
Młody człowiek rzadko decyduje się na ucieczkę z domu bez powodu. Problemy w nauce, konflikty rodzinne, brak akceptacji dla stylu życia nastolatka czy dla jego sympatii i znajomych, to główne powody. Często bywa tak, że gniew w młodych ludziach gromadzi się miesiącami, a swoje ujście znajduje w dogodnej sytuacji. Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska, ucieczki z domu zwykle występują, kiedy kończy się sezon szkolny. W ostatnich latach jednak trudno tak naprawdę stwierdzić, kiedy się kończy nauka. Rok temu protest nauczycieli, w tym roku nauka zdalna. Tak naprawdę więc „sezon na giganta” trwa od wiosny, a policja i detektywi mają pełne ręce roboty.
Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska, ucieczki z domu zwykle nie trwają długo, ale samo zdarzenie powinno dać rodzicom do myślenia. – Dziewczyny często uciekają do chłopaków. Młode dziewczyny mają swoje sympatie, a rodzice nie pozwalają na takie „zakazane uczucia”. To powoduje bunt, a efektem buntu jest często ucieczka. Pojawiają się tutaj zarzuty dzieci w stosunku do rodziców, o przemoc, o maltretowanie psychiczne, o brak zrozumienia. Niektóre sytuacje naprawdę zachodzą zbyt daleko i ociera się to nawet o prokuraturę – mówi Prezes Grupy AVERTO. – Najczęściej jest tak, że bunt nastolatka narasta latami. Rodzice nie potrafią się porozumieć z dzieckiem, nie rozwiązują problemów, a zamiatają je pod dywan. Dzieci popadają w złe towarzystwo, w używki, w rozmaite kłopotliwe sytuacje. Rodzice orientują się, że coś jest nie tak bardzo późno. Jak mamy okres buntu nastolatka, to poza metodami dotarcia rozmową, to rodzic nie ma zbyt wielkiego pola manewru. Przecież nie zamkniemy szesnastolatki w domu – dodaje Małgorzata Marczulewska.
Kiedy dojdzie do ucieczki z domu, rodzice powinni po zdarzeniu poprosić o wsparcie psychologów. Najważniejsze jest naprawienie relacji, a to może zająć nawet kilka miesięcy. – W czasie buntu rodzice bywają „największymi wrogami” – dodaje Pani Detektyw.
„Rodzice muszą zrozumieć, że ich dzieci muszą ponosić odpowiedzialność swoich decyzji, działań czy nawet słów”
Kiedy rodzice przychodzą do detektywa? – Zawsze bardzo późno. Miałam sytuację, że przyszła do mnie kobieta, która była bita przez niepełnoletniego syna. To nie bierze się z niczego, trzeba podejmować szybkie i bieżące działanie, kiedy widzimy, że z naszym dzieckiem dzieje się coś złego. Rodzice nie powinni przyzwalać na ignorowanie ich postanowień, na późne powroty do domu, na pyskowanie. Dobra relacja dziecko-rodzic, to relacja bazująca na pewnym autorytecie rodziców. Nie będzie on istnieć, gdy sam rodzic nie będzie podchodzić poważnie do swoich słów i postanowień. Nastolatkowie to są już ludzie myślący, zwykle znający konsekwencje swoich działań, choć spotykałam się z sytuacjami, że dzieci robiły swoim rodzicom „na złość” bardzo mocno, to były dramatyczne sytuacje, których celem było jak najsilniejsze uderzenie w rodzica. Dlaczego to właśnie na rodzicach kumuluje się złość młodego człowieka? To sprawa bardzo indywidualna – mówi Małgorzata Marczulewska.
Rodzice boją się „złego towarzystwa” i tego, że nastolatek popadnie w używki. To niestety bardzo częste. Rodzice powinni szybko interweniować, gdy zobaczą niepokojące sytuacje: – Bywa nawet tak, że grzeczne i świetne dzieciaki są inicjatorami złych zachowań. W przypadku młodych ludzi pozory bardzo często mylą. Rodzice żeby wyrwać dziecko z kłopotliwych sytuacji muszą poznać całą prawdę. W czasie naszych czynności okazuje się często, że „dobre dziecko” to nie jest wcale dobre dziecko. Rodzice muszą zrozumieć, że ich dzieci muszą ponosić odpowiedzialność swoich decyzji, działań czy nawet słów – mówi Małgorzata Marczulewska.
– Nadal przychodzą do nas rodzice i mówią: niech Pani sprawdzi mojej córce tego Facebooka, bo ona z kimś pisze. Tak oczywiście nie robimy, bo to nielegalne. Pisanie na Facebooku czy Instagramie to nic złego, chyba, że mówimy o hejcie, od słów jeszcze gorsze są czyny – mówi Małgorzata Marczulewska.
ZACHĘCAMY DO WYSŁUCHANIA ROZMOWY I DO KONTAKTU ZE SPECJALISTAMI GRUPY AVERTO