Windykacji w roku 2021 jest jeszcze więcej niż w roku 2020, choć sprawa ta jest skomplikowana ze względu na dłużej trwające postępowania sądowe. Jak mówi Prezes Grupy AVERTO Małgorzata Marczulewska trzeci lockdown, który potrwa przynajmniej do 9 kwietnia najmocniej dotyka tych, którzy i tak najbardziej i najdłużej cierpią na obostrzeniach. – Pandemia nie zwalnia. Jej efekty to upadłości, bankructwa, rozpoczęte postępowania restrukturyzacyjne i poważne zadłużenia w jakie wpadają firmy, które próbują utrzymać się na rynku w tych niesprzyjających warunkach. Prowadzimy wiele windykacji i ta tendencja rośnie z miesiąca na miesiąc – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska. Co się zmieniło? – Windykacje zgłaszane są już po kilku tygodniach opóźnień. Wcześniej było to przynajmniej kilka miesięcy. Wierzyciele nie chcą już czekać i słuchać wyjaśnień swoich dłużników – mówi Prezes Marczulewska.
Kryzys nie ustępuje, on przyspiesza. Windykator o branżach wobec których postępowań jest najwięcej
Szybsza windykacja to zwykle większa szansa na to, by odzyskać zaległości. Niewątpliwie należy więc uznać, że większe tempo wierzycieli jest pozytywną zmianą czasu pandemii. Nie da się jednak ukryć, że postępowań windykacyjnych jest coraz więcej, a to oznacza, że gospodarczy kryzys, który trwa od wielu miesięcy nie ustępuje, a w niektórych branżach wręcz przyspiesza. Jak mówi Prezes Małgorzata Marczulewska wiele zależy od tego jak szybko działać będą sądy, a to utrudnione w czasie pandemii. Nie bez znaczenia jest także fakt, że wiele firm ratowanych jest przez tarcze finansowe, a to kroplówka, która nie gwarantuje im przetrwania na poturbowanym przez koronawirusa rynku usług.
– Trzeci lockdown jeszcze mocniej dobija branże gospodarki, które i tak cierpią na brak klientów i brak możliwości działania – wyjaśnia Prezes Grupy AVERTO Małgorzata Marczulewska. – Najpoważniejsza sytuacja jest w zamkniętej od ponad 5 miesięcy gastronomii. Tutaj mamy już do czynienia z pacyfikacją branży i nie ma co się oszukiwać, wiele restauracji, kawiarni czy barów do funkcjonowania już nie powróci. Poważna sytuacja jest także w hotelarstwie. Hotele są otwierane i zamykane w kółko, a to powoduje, że ilość rezerwacji jest zdecydowanie poniżej potrzeb rentowności. Branża jest mocno zadłużona, bo np. zachodniopomorski pas nadmorski to w większości nowe hotele i pensjonatu brane na kredyt. Ciężko jest także na rynku transportu osobowego. Wbrew pozorom mamy też sporo zgłoszeń z branży budowlanej. Pojawiają się zatory płatnicze i to sporej wielkości – mówi Małgorzata Marczulewska. Jakie inne branże nie radzą sobie dobrze? Źle jest w hotelarstwie, usługach i handlu czy w sektorze rozrywkowym i eventowym. Są branże, które od wielu miesięcy istnieją teoretycznie. Generują straty i nie dają szans przedsiębiorcom na zarobek.
Determinacja przedsiębiorców budzi podziw. Nie można jednak „czekać na cud” i tylko generować długi
Eksperci przyznają, że sytuacja w jakiej znalazło się wiele firm i branż jest trudna ze względu na panującą niepewność. Wiele firm odkłada moment zamknięcia się, mając nadzieje, że po odmrożeniu gospodarki nastąpi szybkie odbicie się i np. ludzie ruszą na wyjazdy wakacyjne, do sklepów czy do restauracji. Jak mówi windykator Małgorzata Marczulewska takie czekanie ma sens jeżeli firma ma zaplecze finansowe pozwalające na utrzymanie pracowników oraz lokalu w którym prowadzona jest działalność.
– Takie podejście przedsiębiorców ma sens i jest bardzo często spotykane. Należy chwalić przedsiębiorców za to, że nie poddają się szybko i szukają sposobów na trwanie. Niestety bardzo często mamy do czynienia z biernym czekaniem, które samo w sobie jest generatorem strat, zobowiązań wobec pracowników, dostawców itp. Spotykam się z przedsiębiorcami, którzy mówią: nie zamykamy się, bo wiemy, że będzie dobrze i turyści wrócą, gdy będzie majówka, wakacje, skończą się obostrzenia. To bardzo pozytywne i pewnie tak będzie, ale jeżeli do tego czasu firma wygeneruje kilka milionów złotych długów to żaden szturm turystów i klientów jej nie uratuje. Tutaj potrzebne jest działanie – mówi ekspert.
Lockdown w Polsce potrwa przynajmniej do 9 kwietnia.