Wielu klientów agencji detektywistycznych, przychodząc do nas zaczyna od stwierdzenia – moja żona, mój mąż mnie zdradza, a swoich kochanków poznaje na portalach randkowych! Siedzi bez przerwy w telefonie, idzie z nim nawet do toalety, dziwnie się do niego uśmiecha.
Czy to rzeczywiście dowód na zdradę? Nie da się ukryć, takie bywają symptomy. Czy zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że zdrada zaczyna się od portalu randkowego? Na pewno nie. Zdrada zawsze zaczyna się w głowie. Nikt nie zakłada konta na Tinderze, Sympatii czy Badoo żeby poszukać znajomych ze szkolnych lat albo popatrzeć „kto tam jest i co tam słychać”. Zawsze musi towarzyszyć temu jakiś cel, bądź założenie, że ewentualnie coś może z naszej obecności tam wyniknąć.
Aplikacji randkowych powstaje coraz więcej i cieszą się one gigantycznym zainteresowaniem użytkowników. Niektóre mają pomagać nam znaleźć miłość, randkować, a jeszcze inne – bez zbędnych ceregieli – mają ułatwić nam zdradę lub przygodny seks. Dlaczego z nich korzystamy? Bo gwarantują relatywnie dużą anonimowość. Porzucamy tam złudzenia, że oto na tym portalu poszukujemy miłości życia. Tam szuka się przygód i można darować sobie zbędne wstępy. Niestety czasy Internetu sprawiły, że o zdradę jest zdecydowanie łatwiej. Jeżeli ktoś szuka przygód, to tam na pewno je znajdzie.
Co może być zwiastunem, że nasz mąż czy żona, w sieci szuka przygód? Po pierwsze założenie konta na portalu randkowym, po drugie zbyt duże przywiązanie do telefonu. Jeżeli widzimy, że nasza druga połówka nie rozstaje się z telefonem, a nawet gdy go odkłada to ekranem do dołu, to jest to niepokojące. Reszta symptomów zdrady jest już standardowa: znikanie z domu, przesadna troska o swój wygląd, nietypowe zachowanie. Jak możemy udowodnić komuś zdradę która swoje początku miała w sieci? Klienci często proszą nas o „przetrzepanie mężowi / żonie komputera lub telefonu”. Nie jest to takie proste, a i każdy detektyw powinien działać zgodnie z etyką. Jest jednak wiele sposobów na to, by sprawdzić czy ktoś ma konta na portalach randkowych. Lepiej zostawić to specjalistom niż np. robić to na własną rękę zakładając fałszywe konta.
W tym miejscu muszę napisać o jeszcze jednej rzeczy – to właśnie internetowe romanse są najczęstszym źródłem wszelkiego rodzaju szantaży. Każdego miesiąca docierają do nas klienci, głównie mężczyźni, którzy poznali kogoś w Internecie, dali namówić się na przygodę i… teraz są szantażowani. Mowa o zdjęciach, filmach, groźbach o tym, że ich preferencje seksualne zostaną ujawnione w ich pracy czy wśród przyjaciół.
Internet wiele rzeczy ułatwił np. poznawanie ludzi. Jest to jednak przestrzeń po której należy stąpać bardzo ostrożnie. Niejedna reputacja i niejedno małżeństwo runęło właśnie przez zbyt frywolną obecność na różnych stronach.
PRZECZYTAJ LISTOPADOWY NUMER ECHA SZCZECINA