„PSTRO” to debiutancka płyta Małgośki a całość otwiera „Wiwat” – kawałek dedykowany wrogom i hejterom – który odzwierciedla jej najlepszą cechę – ambicję. Utwór traktuje o tym, że jeśli coś w życiu nie wychodzi… jeśli ktoś odbiera Ci wszystko, co masz… to nie możesz się poddać i spocząć na laurach. To piosenka o wewnętrznej sile i mocy, która każe z każdej beznadziejnej sytuacji tworzyć szczebel mentalnej drabiny, która finalnie wyniesie Cię na szczyt życia. To piosenka – inspiracja, która mówi o tym, że nigdy nie wolno się poddawać i trzeba walczyć o swoje szczęście, o swoją wartość.

Z detektyw Małgorzatą Marczulewską rozmawia Michał Kaczmarek.

Płyta „Pstro” to Pani spełnione marzenie.

Tak, dokładnie tak. Pierwsze egzemplarze już wytłoczone. Płyta trafi na stronę Empik.com już 16 grudnia. Można ją także zamówić przez stronę internetową mojej agencji detektywistycznej. Jestem dumna, podekscytowana, a jednocześnie bardzo ciekawa, jak publiczność przyjmie ten album. Nagranie płyty zawsze było moim marzeniem. Od pomysłu do realizacji minęły dwa lata. Jestem dumna, że udało się to zrealizować. Mój debiutancki album traktuje jako prezent na 40-urodziny.

Co było inspiracją do nagrania albumu i tworzenia piosenek?

Choć zabrzmi to banalnie: życie. Piosenki powstawały jedna po drugiej, pisał i komponował je niezwykle utalentowany Damian Rybicki, którego znacie z The Voice of Poland. Ja mu opowiadałam, on dopytywał, a potem wracał do studia z nowymi piosenkami, które czułam tak głęboko w sercu i w duszy, jakbym sama je pisała. Damian ma niezwykłą umiejętność tworzenia utworów, które poruszają. 8 z 10 piosenek to właśnie efekt naszych długich rozmów.

Jaki utwór słuchacze usłyszeli jako pierwszy, a jaki jako pierwszy skomponowaliście?

Najpierw świat usłyszał „Lambadziarę”. To piosenka, która jest naszym hymnem dla zdradzonych kobiet. Piosenka powstała, gdy rozmawialiśmy z Damianem o tym, jakie są historie kobiet, które do mnie przychodzą. Detektywi zajmują się zdradami niemal na co dzień. To jest sytuacja obecna obok nas bez przerwy. Trudno te historie wyrzucić z głowy, a zdanie: „Jestem winna, nie tak inna, jak być chciał” uważam za kwintesencję tego, jak mężczyźni argumentują zdrady. Żona nie jest brzydsza, gorsza, głupsza. Jest inna, a Panowie szukają przygód i chcą coraz częściej po prostu życiowej odmiany. Pierwszy powstał „Wiwat” – jest to piosenka o tym, że jak coś nam w życiu nie wychodzi to nie powinniśmy się poddawać. Złośliwość innych przekuwajmy na swoje sukcesy. To mój ulubiony utwór. Ma spore możliwości. To utwór motywacyjny.

 10 utworów to 10 historii. Każdy to element Pani biografii?

Większość tak. Płyta nosi tytuł „Pstro”, bo to zbiór myśli, refleksji, przemyśleń. 1000 myśli na minutę. Tak wygląda głowa detektyw Marczulewskiej (śmiech).

Jak to wszystko połączyć? Jest Pani detektywem, windykatorem, prezesem ogólnopolskiego stowarzyszenia, a teraz jeszcze artystką. Śpiewanie jest sposobem na życie czy może pasją? Odskocznią od codzienności?

Na co dzień mam trudną pracę, która obciąża psychicznie, wymaga dużej odporności. Pracuję z osobami, które są zdradzane, ale to przecież zaledwie połowa pracy agencji detektywistycznej. Rok 2023 to był przekrój całego spektrum tematycznego zagadnień detektywistycznych: zaginięcia, podejrzenia o pedofilię, szantaże erotyczne – cały szereg trudnych i bardzo angażujących spraw. Detektywi mają wiele odskoczni – ja śpiewam.

Pamięta Pani pierwsze emocje ze studia nagraniowego?

Oj tak, tego się nie zapomina. Musiałam wrócić wcześniej z wyjazdu, bo okazało się, że trzeba wejść do studia nagraniowego. Pierwsze moje wejście tutaj to było przerażenie. Mieszanka stresu i ekscytacji. Wielka zasługa Maćka Kiersznickiego, mojego producenta, który zapewnia bezpieczeństwo, spokój, rodzinną atmosferę.

„Lambadziarę” zobaczyło już 10 tysięcy ludzi. „Oprócz nas” ponad 3 tysiace.

Nie stresuje mnie to, ile osób ogląda nasze teledyski. Setki, dziesiątki, miliony. Wyszłam z założenia, że robię to dla siebie. Spełniam swoje marzenia i jest mi niezmiernie miło, że ktoś chce tego słuchać. „Lambadziara” była emitowana w stacjach radiowych, byłam gościem w „Dzień dobry TVN”. Trudno sobie wymarzyć lepszy start dla amatorki i pasjonatki.

Kto jest Pani wymarzonym słuchaczem?

Mam nadzieje, że każdy na tej płycie znajdzie coś dla siebie. Ona jest bardzo różnorodna. Jest tam nawet kołysanka dla mojej córki, jest piosenka-żart „Dostałam bana”, jest hymn dla zdradzonych kobiet, jest hymn coachingowy „Wiwat”. Pomieszanie z poplątaniem, ale takie pozytywne. Dlatego tytuł „Pstro” jest adekwatny.

Płyta już jest. Będzie następna? Jakie są Pani kolejne plany?

Mam w głowie nowe pomysły na piosenki, zawsze apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mam nadzieję, że niedługo stanę na dużej scenie. To jest moje wielkie marzenie. Może kiedyś uda mi się kiedyś wystąpić chociaż z jedną piosenką. To jest teraz mój plan, ten dreszczyk emocji.

 

WYWIAD: