– Przeraża mnie to, jak mało wiemy o swoich dzieciach – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska. Ten ostry komentarz to odpowiedź na powracające trendy w social mediach, które prowokują dzieci i młodzież do określonych zachowań ryzykownych. Ostatnio na nowo wiele mówi się o „48 hours challenge” czyli wyzwaniu polegającym na tym, by dziecko na dwie doby zniknęło bez wieści. Przed trendem przestrzega już policja.
„Okrutna moda” – zabawa w „zniknięcie” to dla rodziców trauma nie do opisania
„48 hours challenge” – brzmi jak wyzwanie, które pozostanie w strefie social mediów, a w rzeczywistości zdarzają się przypadki, że nastolatkowie w Europie – w tym w Polsce – podrywają na równe nogi służby – bo w imię trendu w social mediach znikają na dwie doby nie informując nikogo o miejscu swojego przebywania.
Dyskusja o trendzie powróciła, gdy zginęła dwójka nastolatków z Podkarpacia. Okoliczności ich śmierci nie są jeszcze jasne, ale hipoteza policyjna jest taka, że dzieciaki brały udział w internetowym wyzwaniu.
– Rodzice nie wiedzą, jak wiele dzieci są w stanie zrobić, by wywołać sobą zainteresowanie. Social media nakręcają w nastolatkach chęć istnienia, przyciągania uwagi i zdobywania followersów, lajków i udostępnień. Zabawa w „zniknięcia” jest relatywnie łatwa, bo nastolatek po prostu ukrywa się gdzieś przez dwie doby, a potem wraca. Taka zabawa to jednak najwyższej próby okrucieństwo wobec rodziców, którzy dosłownie odchodzą od zmysłów, kreślą tragiczne scenariusze i wyzwają na pomoc służby – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw z grupy AVERTO.
Im więcej osób zaangażowanych w poszukiwania oraz im dalej nastolatek ucieknie od domu – tym więcej punktów i większe uznanie od social mediowej widowni.
– To infantylne, nierozsądne, nieodpowiedzialne. To kwintesencja takiego płytkiego pochłaniania social mediów, gdzie dla atencji jesteśmy w stanie krzywdzić naszych bliskich. Mam bardzo przykre refleksje w kontekście takich właśnie trendów. Jestem przerażona, że tak wielu młodych ludzi dąży do internetowej sławy takimi sposobami – mówi Marczulewska.
Ucieczki z domów nadal się zdarzają bardzo często
Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska skalę „wyzwań” trudno ocenić, bo dzieciaki uciekające z domu zwykle wracają szybciej niż po 48 godzinach.
– Spotkałam się raz z takim tematem kilka tygodni temu, gdy rodzice zaalarmowali nas o zniknięciu nastolatki. Okazało się, że gdy w mediach pojawiły się notatki o zaginięciu i poszukiwaniach dziewczynka natychmiast odezwała się do domu, przyznając, że chciała sprawdzić czy ktoś będzie jej szukać – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Internet i social media mają duży wpływ na życie młodych ludzi i rodzice muszą być świadomi, że przykład idący od influencerów czasem może być fatalny dla dzieci i nastolatków.
– „Pranki”, „Chellenge” i to wszystko, o czym rodzice mogą nie wiedzieć, a co dzieciaki robią i nie zawsze to dobrze, że to robią to codzienność w liceach, ale także w podstawówkach. Należy często rozmawiać z dziećmi, uświadamiać im konsekwencje nieodpowiedzialnych czynów, ale też podglądać, jakie postacie w sieci obserwują – dodaje detektyw Marczulewska.
– Wszelkie zmiany zachowań u nastolatków. Nadpobudliwość, nadwrażliwość, agresja, ale także apatia. Młodzi ludzie są bardzo podatni na wpływy rówieśników, a w czasach, gdy dzieciaki naprawdę chcą na sobie wzajemnie robić wrażenie nie jest trudno o niebezpieczne sytuacje. Internetowe wyzwania, ale także nałogi czy kontrowersyjne zachowania mogą zdarzyć się naprawdę każdemu. Rodzice z zasady muszą być czujni – dodaje detektywka.
Detektyw Małgorzata Marczulewska przyznaje, że około 10% wszystkich spraw, którymi się zajmuje dotyczą osób niepełnoletnich.