– Ta zagadkowa sprawa nadal spowita jest jakąś taką mgłą niedopowiedzenia. Kobieta zniknęła jak kamfora, rozpłynęła się, w międzyczasie pojawiały się nowe informacje na temat jej zaginięcia, często bardzo sprzeczne. Teraz wróciła, ale nikt nie wie gdzie była, co się stało i jakie były powody jej zniknięcia. Z mojego punktu widzenia to raczej nie jest koniec tej sprawy. Ludzie bez powodu nie znikają przecież na 11 dni – mówi Małgorzata Marczulewska, detektywka z Grupy AVERTO.

„Nadal ta sprawa generuje we mnie więcej pytań niż odpowiedzi”

Jak zaznacza detektyw Małgorzata Marczulewska sprawa Izabeli P. jest jedną z najbardziej tajemniczych i nietypowych spraw, jakie obserwowała na przestrzeni ostatnich lat. Przez blisko dwa tygodnie wszyscy zastanawiali się, jak to możliwe, że kobieta zniknęła na 11 dni, nie dając żadnych znaków życia, ale jednocześnie nie zostawiając żadnych śladów świadczących o tym, że stała się jej krzywda lub, że planowała zniknąć.

Jak mówi detektyw Małgorzata Marczulewska ta sprawa jeszcze nie jest zakończona.

– 11 dni służby w Polsce poszukiwały tej kobiety. Opinii publicznej należą się więc pewne wyjaśnienia. Na pewno należy się cieszyć, że kobieta odnalazła się cała i zdrowa. To jest pozytywny scenariusz, bo przecież cała sytuacja pozwalała na wysnucie tezy, że stała się jej krzywda. Cieszmy się więc, że w tym przypadku mamy ewidentnie szczęśliwe zakończenie poszukiwań, ale co działo się z tą kobietą? Jaka jest historia jej życia i co działo się przez 11 dni? Nadal ta sprawa generuje we mnie więcej pytań niż odpowiedzi – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.

 

Zeznania Pani Izabeli zweryfikują czy narracja znana opinii publicznej jest prawdziwa

Eksperci nie mają wątpliwości, że sprawa Izabeli P. wymaga wyjaśnienia, bo zniknięcie kobiety nastąpiło z jakiegoś powodu. Bardzo prawdopodobne, że opinia publiczna nie zna jeszcze wszystkich szczegółów tego zdarzenia. Istotne tutaj są konteksty rodzinne, zawodowe, ale i religijne z życia kobiety. Dlaczego chciała zniknąć? Czy może jednak doszło do porwania?

– To jest równanie z wieloma niewiadomymi. Nie wiemy tak naprawdę czy pani Izabela została porwana, czy może upozorowano jej ucieczkę. Czy może rzeczywiście sama uciekła, ale jeżeli tak, to dlaczego wróciła i dlaczego była w stanie fizycznym wskazującym na wycieńczenie? Dlaczego nie chce mieć kontaktów z rodziną?  Chaosu całej sprawie dodaje fakt, że tak naprawdę nie wiemy czy samochód Pani Izabeli był zepsuty, czy narracja jaką znamy z ust męża kobiety jest prawdziwą – mówi detektyw Marczulewska.

– Pani Izabela na pewno potrzebuje spokoju. Abstrahując od sytuacji do jakiej doszło w jej życiu, na pewno ta kobieta znalazła się w trudnym momencie swojego życia i wymagać będzie pomocy i wsparcia – dodaje.

– Dajmy służbom działać. Jestem jednak przekonana, że to nie jest koniec tej sprawy – mówi Małgorzata Marczulewska.

 

https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/detektywka-o-poszukiwaniach-zaginionych-osob-podejrzewam-partnera/8gnexxe,2b83378a