Wyszła z domu 7 października 2024 roku. Odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy i ślad po niej zaginął. Nie była bogata, nie miała przeszłości wskazującej na to, że mogłaby chcieć zniknąć bez śladu, nie dała żadnego znaku życia. Jednocześnie enigmatycznie prezentowała się postać jej byłego męża i jego partnerki. Historia Beaty Klimek to jedno z najbardziej tajemniczych zaginięć ostatniej dekady w Polsce. Dzisiaj mija rok od tej sprawy. Czy do jej rozwiązania jest bliżej?
Najbardziej tajemnicze zaginięcie dekady
Detektyw Małgorzata Marczulewska przyznaje, że sprawa jest nietypowa pod wieloma względami. Jej rozwikłanie to skomplikowany temat na wielu poziomach – teoretycznie nie ma jasnego motywu wskazującego na to, komu mogłoby zależeć na tym, by kobieta zniknęła. Postać jej męża wydawała się od początku w kręgu podejrzeń jednak mężczyzna w ostatnich miesiącach dość odważnie wypowiadał się w mediach i bronił.
– Naturalne jest, że gdy dochodzi do zaginięcia to zawsze pierwszy etap weryfikacji to bliscy. Rodzina, byli partnerzy, byli małżonkowie, przyjaciele i przyjaciółki. Moje doświadczenia wskazują, że 80% spraw związanych z tragicznymi zaginięciami ma związek z rodziną lub znajomymi ofiar. Tutaj jeszcze nic nikomu nie udowodniono, choć oczywiście wzrok opinii publicznej w naturalny sposób zwrócony jest w stronę byłego męża Beaty Klimek – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Jak to możliwe, że sprawy nie udało się rozwikłać w ciągu roku?
– To jest niemożliwe, by człowiek rozpłynął się w powietrzu. Jeżeli ktoś zaplanował pozbycie się kobiety to zaplanował to wręcz koronkowo i jest pewny swojej pracy na tyle, że nie ma lęku przed znalezieniem śladów Pani Beaty. Tutaj mamy sytuacje, że matka trójki dzieci, spokojna kobieta w średnik wieku po prostu znika. Myślę, że nie poznaliśmy jeszcze tajemnicy, która jest kluczem do rozwiązania zagadki tego zaginięcia – mówi detektyw Marczulewska.
– Bardzo często zdarza się, że poszlaki odnajdują się po latach, a wtedy udaje się ustalić prawdę. Mijające miesiące usypiają czujność tych, którzy mogli się przyczynić do zniknięcia kobiety, jeżeli przyjmiemy, że to zaginięcie było zaplanowane, a Beata Klimek padła ofiarą zaplanowanej akcji – dodaje detektyw.
Dlaczego nieprawdopodobne jest, by kobieta po prostu uciekła zagranicę? Ta teoria wydaje się być na rękę osobom podejrzewanym o związek z zaginięciem kobiety. Była ona suflowana między innymi przez męża kobiety. Dlaczego jest więc nieprawdopodobna?
– Bo Beata Klimek nie jest archetypem kobiety, która znika i zaczyna nowe życie. Przypomnę, ginie korpulentna kobieta w średnim wieku, mająca trójkę dzieci z którymi ma bardzo bliską relację. Zaginięcie ma miejsce w powiatowej miejscowości, a nie wielkiej metropolii. Tutaj nic się nie zgadza. Czy wyobrażamy sobie, że Beata Klimek 7 października 2024 roku ruszyła do Nowego Yourku czy do Londynu i tam żyje sobie spokojnie, obserwując jak jej bliscy walczą o jej odnalezienie? – pyta retorycznie detektyw Marczulewska.
– Prawda wyjdzie na jaw, ale w tym przypadku okazuje się ona ukryta głęboko, a śladów jest szokująco mało – przekonuje detektywka.
– Ten temat potrzebuje prawdy, sprawiedliwości i nieustającej czujności – dodaje.