– To zawsze sytuacja, która wymaga interwencji. Podglądacz czerpie bowiem satysfakcję z naruszania komfortu osoby obserwowanej. Rejestrowanie kogoś z ukrycia, zaglądanie przez okno, czajenie się pod domem, tajemnicze wiadomości. Takie działanie to silna traumatyzacja. Niestety takich sytuacji jest coraz więcej – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Trzy rodzaje podglądaczy
Ten rodzaj stalkingu ma różne oblicza. Czasem podglądacz ma na celu konkretną osobę. Śledzi ją krok w krok, czai się, zakrada, nie szuka uwagi i robi wszystko, by jak najdłużej sycić się możliwością patrzenia na swój obiekt uwielbienia.
Inni podglądacze kochają nie ludzi, a sytuacje np. godzinami wpatrują się w ludzi pływających na basenie czy nawet… robiących zakupy. Sprawia im przyjemność obserwowanie miejsca i ludzi wpisanych w jego kontekst. Czasem to błahe i nieszkodliwe sprawy, a czasem zakrawają o perwersje gdy np. podglądacz rejestruje na zdjęciach lub na video osoby w saunie czy na basenie.
Trzeci rodzaj podglądania to czerpanie satysfakcji z samego faktu podpatrywania kogoś. Taki podglądacz ekscytuje się np. zaglądaniem komuś do okna, czajeniem się w samochodzie pod czyjąś firmą czy przyglądaniem się ludziom, którzy spacerują po mieście. Tutaj chodzi o akt podglądania, podsłuchiwania i obserwacji. Czasem sama sytuacja jest ważniejsza niż miejsce i obiekt obserwacji.
Czasem podglądacze są niewinnymi dziwakami, a czasem osobami, które zachowują się obsesyjnie i stają się niebezpieczne dla otoczenia. Osoba obserwująca zwykle darzy swój obiekt obserwacji uwielbieniem i fascynacją. Rzadko chce mu zrobić krzywdę, ale sam fakt obserwacji czy śledzenia staje się dla obserwowanego czymś, co budzi w nim niepokój.
Kto jest obserwatorem, a kto obserwowanym?
– Czasem to przypadkowa osoba, która wpada stalkerowi w oko i staje jego obsesją, ale zdecydowanie częściej okazuje się, że śledzącym jest np. nasz były partner lub partnerka albo osoba z którą współpracujemy lub umawialiśmy się na randki. Spotkałam się ostatnio z sytuacją, że młoda dziewczyna była prześladowana, w tym śledzona i pomawiana w mediach społecznościowych, przez swoją koleżankę ze studiów z którą nie nawiązała przyjacielskiej relacji. Tutaj wymiarów może być wiele. Najczęściej jednak fundamentem podglądania jest chęć bycia w bliskim kontakcie z osobą, którą obserwujemy – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Obserwator z Hanza Tower
W ostatnich dniach głośno było o mężczyźnie, który podglądał kobiety w łaźni i w szatniach szczecińskiego obiektu Hanza Tower.
Mężczyzna rejestrował nagich ludzi korzystających z saun, łaźni oraz z części wspólnych obiektu. Został zatrzymany i grozi mu pięć lat więzienia. Detektyw Małgorzata Marczulewska komentowała temat dla portalu wSzczecinie.pl
– Niestety nasze doświadczenia pokazują, że rejestrowane zdjęcia, np. nagich osób w miejscach publicznych, równie często są robione „na użytek własny” podglądacza, jak i po to, by umieszczać je na forach dla fetyszystów czy ogólnie w internecie. Nie brakuje także osób, które szantażują takimi zdjęciami osoby obserwowane. Dobrze, że w tym przypadku osoba poszkodowana zareagowała świadomie i podglądacza udało się ująć – mówi Małgorzata Marczulewska.
– Nie zapominajmy, że to jest stalking. Po prostu. Obserwowanie ludzi, którzy wypoczywają, nie są świadomi naszego podglądania nie można rejestrować. To jest daleko idące, traumatyzujące odbieranie prywatności – mówi Małgorzata Marczulewska.
https://wszczecinie.pl/perwersyjny-podgladacz-fotografowal-nagie-osoby-w-hanza-tower/50581