Zwycięzcy The Traitors wzięli udział w programie Reality Check, podczas którego Małgorzata i Tomasz zdradzili tajemnice zza kulis programu. Największym zaskoczeniem całego reality show okazała się współpraca zdrajców.
– Tytuł The Traitors to jest coś, po coś przyszłam do tego programu. Moim założeniem od początku było, aby wszystkie osoby będące pierwotnymi zdrajcami dobrnęły do finału, gdyż w żadnej edycji i żadnym kraju nie miało to jeszcze miejsca. Przeszliśmy do historii – mówi Małgorzata.
– Zachowanie, jakim wykazaliśmy się w programie było czymś wyjątkowym. Jedno z nas mogło zgarnąć całość, a jednak postanowiliśmy zachować się lojalnie i podzielić wygraną. Zaufaliśmy sobie i nasza gra zakończyła się happy endem – mówi Tomasz.
The Traitors okazał się programem wielu zaskoczeń nie tylko dla widzów, ale także dla uczestników, którzy spodziewali się po udziale w programie całkiem innych emocji i doświadczeń.
– Pod kątem taktycznym byłam bardzo mocno przygotowana do gry, ale do wyjścia z tej gry kompletnie. Na początku wiele osób nie było w stanie oddzielić gry od rzeczywistości i oceniała przez pryzmat kłamstw. Nie wszyscy podeszli do tej gry jak do zabawy. I osoby oglądające show przed TV nie zdają sobie sprawy jak trudny był udział w programie i jak bardzo jest to obciążające psychicznie – mówi Małgorzata.
Taktyka uczestników determinowała przebieg wydarzeń, a najważniejsze zasady ustalali zdrajcy, którzy nadawali ton gry i to, jak doskonała wydała się ich przebiegłość i gra aktorska.
– Już na pierwszym konklawe ustaliliśmy wstępny plan działania i najważniejszą zasadą, którą ustaliliśmy było to, że nie będziemy trzymać się razem w grupie. Prawda jest taka, że my, zdrajcy poznaliśmy się dopiero po zakończeniu programu. – mówi Tomek
– Dobieranie zdrajców było planem dopiero, gdy zostałby z nas tylko jeden. Nie chcieliśmy zwiększać liczby, gdyż byłoby to zbyt duże obciążenie. Miałam swoje typy już od pierwszego konklawe, ale z perspektywy czasu sądzę, że zrobiliśmy wszystko naprawdę dobrze. Jeśli chodzi o sam wybór Patrycji, bałam się, że zostanie szybko przejrzana, ale okazała się wspaniałym zdrajcą i wykonała naprawdę dobrą robotę – mówi Małgorzata.
Cały program obfitował w wyzwania i emocje, ale każdy miał trudniejszy moment, gdy musiał odeprzeć ataki i oskarżenia od swojej osoby.
– W programie miałam jedną poważną sytuację, gdy słyszałam jak Mateusz ciągle powtarzał moje imię i typował na zdrajcę. Dlatego wtedy obrałam strategie, żeby każdy z uczestników musiał się ze mną skonfrontować i w efekcie miałam nadzieję, że Mateusz się ugnie i tak było, ale to tylko wskazywało na to, że jest dobrym człowiekiem i ma wielki szacunek do kobiet i przede wszystkim swojej mamy – mówi Małgorzata.
Czas kręcenia show był bardzo intensywny i trudny. Sam finał wywołał wiele emocji zarówno w widzach jak i uczestnikach. Czy po programie finaliści mieli potrzebę, aby się odciąć i pozbierać siły?
– Tak jak mówiłam byłam dobrze przygotowana do wejścia do programu, ale nie do wyjścia. Potrzebowałam czasu, aby dojść do siebie. Włączyłam telefon dopiero dwa dni po zakończeniu programu, bo potrzebowałam czasu dla siebie i rodziny. Ale wielkim wsparciem nie tylko w programie, ale po nim była dla mnie Kasia Fit. Już po tych dwóch dniach czekała na mnie od niej wiadomość, że mam się do niej odezwać i się nie bać i to budzi nadzieję na długą przyjaźń między nami – mówi Małgorzata.
ZOBACZ WYWIADY:
https://www.onet.pl/styl-zycia/kozaczek/zdrajcy-z-the-traitors-ujawniaja-kulisy-programu-ciezka-gra/bjek2fd,0666d3f1