Wyjazdy integracyjne, imprezy służbowe czy delegacje to idealne okoliczności do tego, żeby poczuć wolność od związku. Dla wielu już samo wspomnienie tego typu wydarzeń to wystarczający powód do podważenia wzajemnego zaufania. Bezpodstawne podejrzenia o zdradę mogą zniszczyć związek tak samo skutecznie jak sama zdrada, dlatego warto sprawdzić słuszność podejrzeń zamiast przedłużać niepewność katując siebie i partnera domysłami, oskarżeniami, wyobrażeniami.
Dobra okazja to pierwszy krok do zdrady
– Mamy zarówno zlecenia na wyjazdach integracyjnych jak i na imprezach po pracy, żeby sprawdzić wierność partnera. Do zdrad w miejscu pracy dochodzi bardzo często, ludzie spędzają tam ze sobą dużo czasu w ciągu dnia, a nierzadko również w nocy. – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska, prezes zarządu Grupy Averto. – Jeżeli współmałżonek wyczuwa kryzys w związku to najczęściej podejrzewa zdradę i często ma rację. Sporadycznie zdarza się, że jeśli już dostaniemy zlecenie dlatego, że są jakieś podejrzenia, to w rzeczywistości nie doszło do zdrady. Nasza rola polega na ty, żeby zebrać tyle dowodów, żeby przy sprawie rozwodowej nie było wątpliwości kto jest winny rozpadowi małżeństwa.
Nie zawsze podejrzenia wynikają z wybujałej wyobraźni, najczęściej do detektywów zgłaszają się osoby, które zaobserwowały już pierwsze symptomy zdrady. Chowanie telefonu, trzymanie go cały czas przy sobie, pisanie wiadomości w nocy to tylko niektóre z tych, które można zauważyć. Zdarza się i tak, że dowód trafia w ręce partnera przypadkiem. Nie zawsze do zdrad dochodzi w małżeństwach, w których są problemy czy nużąca rutyna. Bywa, że sami klienci zapewniają detektywów, że nie było wcześniej żadnych przesłanek do podejrzeń o zdradę. Czasem to nie potrzeba zdrady, a sprzyjające okoliczności są bodźcem do tego, żeby pozwolić sobie na zbyt wiele.
Sanatoria rozpusty i imprezy poufałości
Integracje wszelkiego rodzaju to skracanie dystansu między pracownikami. Tak jak w biurze trudniej o czułości tak na wspólnych wyjazdach czy wyjściach łatwiej o dotyk czy bardziej intymne rozmowy. Zmienia się perspektywa, atmosfera, pojawia się rozluźnienie, alkohol, taniec, znikają bariery. Niestety chwila zapomnienia może przerodzić się w długotrwały romans powodujący rozpad małżeństwa. Kiedy pojawiają się wątpliwości, detektywi na zlecenie ruszają w góry, nad morze, na szkolenia, do klubów i do sal bankietowych.
– Wszędzie tam, gdzie wyjeżdża osoba obserwowana, tam musimy się stawić. Często są to wyjazdy integracyjne, sanatoria czy imprezy zorganizowane przez zakład pracy. – tłumaczy Marczulewska. – W sanatoriach często jest tak, że zabiegi trwają do wczesnych godzin popołudniowych. Potem jest czas wolny, który spędza się na dancingu organizowanym przez sanatorium, a ponieważ pobyt trwa kilka tygodni to zawierane są zażyłe znajomości. Czasami współmałżonek ma obawy podczas pobytu partnera w sanatorium, a czasami nabiera ich dopiero po jego powrocie, kiedy zauważa przemianę. Inne zachowanie, styl ubierania się, uczesania itp.
Do zdrad dochodzi również w niedalekiej odległości od domu. Romanse kwitnące na imprezach służbowych można podzielić na dwa rodzaje, jawne i tajne. Pierwszy to taki, w którym w gronie zawodowym osoby zdradzające przebywają ze sobą oficjalnie, całują się i przytulają nie ukrywając swojej relacji. Drugi rodzaj to zatajanie sytuacji przed współpracownikami. Wówczas detektywi zwracają uwagę na takie rzeczy jak wymiana spojrzeń, umawianie się poza towarzystwem, szepty lub zostawiane karteczki. W takim przypadku nie można udowodnić zdrady na samej imprezie, detektyw musi poczekać na rozwój wydarzeń i zobaczyć co będzie się działo po oficjalnym spotkaniu służbowym.
Niewierny z zawodu
Według statystyk detektywów najczęściej zdradzającą grupą zawodową są lekarze. Wynika to w znacznej mierze ze specyfiki pracy. Spędzanie dużej ilości czasu ze współpracownikami, nieregularny tryb pracy i dyżury nocne sprzyjają zdradom. Policjanci to druga grupa zawodowa, która zdradza najczęściej. Wyjście z domu o dziwnych porach nie jest niczym podejrzanym, a elastyczny czas pracy, który można zmieniać biorąc nadgodziny czy dodatkowe dyżury znacznie ułatwia organizację czasu na zdrady.
-Wystarczy powiedzieć żonie, że jest dodatkowa nocka w miesiącu, wynająć mieszkanie i zrobić imprezę. Zdarzały się takie sytuacje. – mówi detektyw. – Wszystkim się wydaje, że powinno się sprawdzać marynarzy. Owszem, dużo zależy od statku i warunków w jakich ktoś pływa, ale więcej zleceń mamy od marynarzy na sprawdzenie żon, niż na sprawdzenie marynarza. To już nie te czasy, kiedy była duża ilość załogi i można było się polenić na statku. Dzisiaj załogi są mocno okrojone i przebywanie w porcie to czas, kiedy trzeba nadrobić dużo pracy, często w ogóle nie można opuszczać statku, więc są mocne obostrzenia jeżeli chodzi o zdrady dokonywane przez marynarzy. Natomiast możliwość zdrady przez żonę marynarza, która zostaje sama to nie jest żaden problem.
W powszechnej opinii utarło się, że to marynarz zdradza podczas gdy w praktyce detektywistycznej częściej zdradzają żony. Marynarze nie są grupą zawodową zaliczaną do często zdradzających, jednak może wynikać to z faktu, że niełatwo ich sprawdzić. O ile w portach europejskich to nie jest trudne, o tyle sprawdzenie wierności w Afryce czy Azji staje się problemem ze względu na obostrzenia, dostępność lotów i koszt takiego przedsięwzięcia. Niezależnie od zawodu, wieku, stażu związku czy okoliczności, nie każdy ma skłonności do zdrady. Mimo, że sezon integracyjny można uznać za otwarty to należy pamiętać, że sam wyjazd czy wyjście służbowe nie powinno być powodem do lęku czy braku zaufania. Jednak jeśli pojawiają się racjonalne przesłanki o możliwej zdradzie to warto dla własnego spokoju lub uniknięcia życia w kłamstwie zwrócić się do detektywa.