– Problemem najpierw była pandemia COVID-19, potem inflacja i wzrost kosztów surowców, a ciosem ostatecznym dla wielu firm okazała się wojna w Ukrainie. Z jednej strony rozwój sektora e-commerce napędza zainteresowanie frachtem i transportami towarów, a z drugiej niektórych zleceń po prostu nie ma kto realizować. Daleko jestem od czarnowidztwa, ale nie da się ukryć, że sytuacja sektora TSL nie jest łatwa. Jako pierwszy odczuwa on gospodarcze problemy, a często jako ostatni może sobie z nimi efektywnie radzić. Tak było w przypadku pandemii czy Brexitu – mówi Małgorzata Marczulewska, windykator i prezes zarządu Grupy AVERTO.

Grupa AVERTO została poproszona o komentarz w sprawie sytuacji transportu dla dziennika „Rzeczpospolita”. Jesteśmy dumni, że mogliśmy kolejny raz podzielić się wiedzą z czytelnikami jednego z najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce.

Sektor transportowy w ostatnim czasie boryka się z poważnymi trudnościami wynikającymi z bardzo niesprzyjającymi warunkami gospodarczymi i geopolitycznymi.

–  TSL nazywany jest krwioobiegiem gospodarki i z informacji od naszych klientów (a często również od dłużników z którymi działamy) to właśnie sektor transportowy jako pierwszy odczuł zarówno skutki pandemii COVID-19, jak i wojny w Ukrainie czy rosnące ceny paliw. Firmy o rozbudowanej strukturze i dużej dywersyfikacji kierunków w które odprawiają towary radzą sobie świetnie. Wiele firm „wskoczyło” na falę pandemicznego rozwoju sektora e-commerce i również nie mogą narzekać na brak klientów. Firmy wobec których prowadzone są windykacje to zazwyczaj przedsiębiorstwa, które od lat nie zmieniały struktury działania i po prostu przespały moment w którym należało zmienić formułę działania i strukturę zarządzania. W tarapatach znalazły się także firmy, które fokusowały się na jednym kierunku czy jednym rodzaju produktów do spedycji – takie „zamknięcie” w dużej mierze wiązało się z zastojami finansowymi, a często nawet bardzo szybkim wpadnięciu w spiralę zadłużenia – mówi Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO.

– Nasze doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że zarówno pandemia jak i wojna w Ukrainie zachwiała finansami firm transportowych. Ciosem ostatecznym jest jednak dramatyczny wręcz wzrost kosztów prowadzenia działalności transportowej. Wzrost kosztów wynika zarówno z regulacji europejskich w tym Pakietu Mobilności jak i cen paliwa czy w końcu kosztów pracowniczych. Brak kierowców na rynku powoduje, że stawki (szczególnie w spedycji międzynarodowej) wzrosły o kilkadziesiąt procent – dodaje ekspertka.

Transport międzynarodowy jeżeli chodzi o windykację jest pewnie najbardziej spektakularny jeżeli chodzi o kwoty zadłużenia, ale bardzo ciekawe są również przypadki problemów mniejszych firm transportowych – często pełniących usługi dla gmin czy powiatów. W czasie pandemii ograniczano ich kontrakty, a teraz nawet kiedy zleceń jest więcej to nie ma komu ich obsługiwać. Zdarzały się przypadki, że windykowane były kary umowne za brak realizacji zakontraktowanych kursów.  – Jeżeli mówimy o liczbach – to windykacje rozpatrywałabym bardziej w skali kilkanaście w skali roku, a nie kilkadziesiąt. Transport ma ciężko, ale zdecydowanie więcej spraw bieżących dotyczy budownictwa, podwykonawców budowlanych czy gastronomii – dodaje Małgorzata Marczulewska.

https://logistyka.rp.pl/drogowy/art36770361-firmy-transportowe-pierwsze-do-otwarcia-i-do-zamkniecia