„Dziecko zostało uprowadzone ze szkoły”, „Ojciec porwał dziecko i może wywieźć je zagranicę”, „Matka mająca ograniczone prawa rodzicielskie zabarykadowała się z dzieckiem w domu” – takich nagłówków na przestrzeni ostatnich miesięcy w mediach było sporo. Porwania rodzicielskie to jedne z najbardziej przykrych spraw, jakie prowadzone są przez detektywów. To zwykle efekt poważnego konfliktu rodzinnego, gdy dziecko znalazło się w absolutnym epicentrum uwagi. – Dziecko jest jak paczka, którą ojciec i matka wyrywają sobie wzajemnie. Sytuacja nie do zrozumienia przez ludzi żyjących w zgodzie, ale niestety, kiedy w grę wchodzą emocje bardzo trudno o porozumienie. Spraw o porwania rodzicielskie mamy kilka w roku. Zwykle udaje się je bez problemu załatwić, choć zawsze uprzedzamy rodziców: nie będzie wyrywania dziecka z rąk matki czy ojca. Tutaj wszelkie działania muszą odbywać się delikatnie, bo najważniejsze jest dobro i spokój dziecka. Źle przeprowadzona akcja detektywów i policji może być traumą do końca życia – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO.

„Nie ma mowy o szarpaninie czy sytuacjach, które zakończą się traumą dla dziecka”

Prawo definiuje czym jest porwanie rodzicielskie, choć definicja ta pozbawiona jest kontekstów, które zwykle podczas pracy detektywów są najistotniejsze, by zrozumieć na czym polega rodzinny konflikt. A w tym przypadku konflikt jest zawsze. Co więc mówi prawo? „ Porwanie rodzicielskie to sytuacja, w której jedno z rodziców lub opiekunów posiadających pełną władzę rodzicielską bez woli i wiedzy drugiego z nich pod pretekstem krótkotrwałego pobytu wywozi lub zatrzymuje osobę małoletnią na stałe, pozbawiając tym samym drugiego rodzica lub opiekuna posiadającego pełną władzę rodzicielską możliwości utrzymywania kontaktu z małoletnim w przysługującym mu zgodnie z prawem zakresie”. Takich sytuacji przybywa, bo przybywa rozwodów i konfliktów, kto i w jakim trybie powinien opiekować się dzieckiem. Porwanie rodzicielskie w Polsce to zwykle sytuacja, gdy ojciec bez wiedzy matki odbiera dziecko ze szkoły i nie wraca do domu. Drugi najsłynniejszy przypadek to nie odwożenie dziecka do prawnego opiekuna z zasądzonej przez sąd wizyty.

– Zabranie dziecka to często największa krzywda jaką można zrobić byłemu mężowi czy byłej żonie. Zgłaszają się do nas rodzice z prośbą o pomoc w odzyskaniu dziecka, które przebywa pod opieką rodzica, który nie jest prawnym opiekunem. Unikamy sytuacji, by „przechwytywać” dzieci z posesji, ze szkoły czy spod bloku. To trudne sprawy, liczy się wypracowanie sytuacji, która trwa od kilku sekund do kilku minut, by dziecko samo wróciło do swojego prawnego opiekuna. Nie ma mowy o szarpaninie czy sytuacjach, które zakończą się traumą dla dziecka – mówi Prezes Małgorzata Marczulewska.

Zawsze zaczyna się od konfliktu rodzicielskiego

Jak wyglądają porwania rodzicielskie? Detektyw Małgorzata Marczulewska podkreśla, że zawsze najpierw jest konflikt i poczucie, że jedna ze stron jest poszkodowana. Na przykład bardzo kochający ojciec rozstaje się z żoną, często z powodu np. jego zdrady, wówczas kobieta postanawia ukarać go ograniczeniem kontaktów. Zdarzają się sytuacje, że rodzic ma zasądzone spotkanie z dzieckiem raz na dwa tygodnie, ale nie dochodzi do niego, bo prawny opiekun twierdzi, że dziecko jest chore, że ma dużo nauki albo, że samo nie chce. To powoduje narastanie buntu, który może doprowadzić do uprowadzenia dziecka ze szkoły albo nawet z podwórka.

– Nie jest to porwanie takie jakie znamy z filmów sensacyjnych. Ojciec zwykle nie zabiera dziecka siłą, ale tutaj nie trzeba siły, by mówić o porwaniu. Tak definiuje się także np. brak oddania dziecka na czas ze spotkania. Matka w dobrej wierze przekazuje dziecko do kina, a dostaje SMS, że córka już nie wróci dzisiaj do domu, bo zostaje u taty. Matka nie wie, gdzie to dziecko przebywa. Wtedy wzywana jest policja, ale ustalanie potencjalnego adresu jest tutaj dla funkcjonariuszy trudne. Zdecydowanie gorsze są sytuacje, gdy porywający urywa kontakt. Wtedy trzeba działać szybko, bo nie wiadomo jakie są intencje rodzica. Mieszkamy w mieście przygranicznym i zdarzały się sytuacje, że dziecko wywożone było zagranicę – dodaje Prezes Marczulewska.

ZAPRASZAMY DO WYSŁUCHANIA PODCASTU GRUPY AVERTO NA YOUTUBE, SPOTIFY I SOUNDCLOUD.