Kiedy nagie zdjęcie staje się przedmiotem szantażu. Coraz więcej takich spraw trafia do detektywów
Niektórzy mówią, że to znak cywilizacji: to, co powinno być ukryte, nagle staje się upublicznione i trzeba się do tego przyzwyczaić. Inni jednak dbają o swoje tajemnice i ujawnienie ich staje się powodem wstydu, zniszczenia reputacji, problemów w pracy czy w życiu osobistym. Do detektywów coraz częściej trafiają sprawy związane z tym, że do sieci trafiają zdjęcia lub filmy, których autor nie zamierzał upubliczniać. To wiąże się np. z szantażami lub po prostu… złośliwością lub zemstą. – To cała paleta emocji, bo wbrew pozorom takich sytuacji jest naprawdę dużo. Ich ofiarami padają biznesmeni i politycy, którzy w szale erotycznych uniesień postanowili uwiecznić akt fizyczny, nie zawsze w ramach małżeństwa oraz przykładowo nastolatki, które chciały przesłać swojemu chłopakowi zdjęcie na dobranoc, a potem po zerwaniu to zdjęcie widzi pół szkoły. Mam wrażenie, że przestaliśmy używać Internetu w celu, w którym służył on nam pierwotnie, a wszechobecny brak prywatności spowodował, że nasz rozsądek jest absolutnie uśpiony – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska, Prezes Grupy AVERTO.
„Szantażysta ujawniał erotyczne materiały w Internecie, rozsyłał je do znajomych ofiary w mediach społecznościowych czy umieszczał na stronach erotycznych”
Detektyw Małgorzata Marczulewska jednym tchem wymienia sytuacje z ostatniego roku, gdzie bezpośrednią przyczyną śledztwa były nagie zdjęcia, film erotyczny lub próba szantażu obyczajowego. Spektrum kontekstów jest tak szerokie, że aż trudno w to uwierzyć, że te historie mają jedno wspólne podłoże: sytuacja erotyczna została uwieczniona i trafiła w niepowołane ręce.
– Bardzo dużo mamy szantaży. Dochodzi do zdrady małżeńskiej i kochanka lub kochanek chcąc zatrzymać przy sobie mężczyznę lub kobietę szantażuje go ujawnieniem romansu, czego dowodem ma być film lub nagrania. W takich przypadkach często dochodzi także do szantażu na tle finansowym czy zawodowym. Osoba będąca w posiadaniu prywatnych nagrań lub fotografii chce zdobyć pieniądze lub np. awans dla siebie lub udziały w firmie. Jeżeli rzeczywiście doszło do romansu to opcje są dwie – ujawnienie sytuacji wytrąca szantażyście argument z rąk. Może też działać we współpracy z detektywami. Pamiętajmy, że nie zawsze ujawnienie prawdy rodzinie zamyka temat. Zdarzały się sytuacje, gdy szantażysta ujawniał erotyczne materiały w Internecie, rozsyłał je do znajomych ofiary w mediach społecznościowych czy umieszczał na stronach erotycznych np. z numerem telefonu do osoby szantażowanej. Skala „zachowań poniżej pasa” jest tu bardzo szeroka i szantażyści nie mają litości. Motywem jest tu chęć zarobienia pieniędzy lub zemsta. Proszę mi wierzyć, zemsta bywa silniejszym bodźcem niż chęć zarobku. Takie sytuacje są najtrudniejsze – mówi Małgorzata Marczulewska.
Do detektywa trafiają już zwykle osoby, które stały się ofiarą szantażu i chcą utrzymać tajemnice. Jeżeli uda się namierzyć szantażystę i odzyskać kompromitujące materiały sprawy kończą się pozytywnie. Osoba szantażująca musi być świadoma, że ujawnienie treści erotycznych bez zgody osób uwiecznionych na nośnikach wiąże się z odpowiedzialnością karną.
Detektyw apeluje do młodych dziewcząt: nie wysyłajcie „nudesków” swoim chłopakom
Detektyw Małgorzata Marczulewska przyznaje, że coraz częściej zdarzają się sytuacje związane z erotycznymi zdjęciami i filmami, które dotyczą młodych i bardzo młodych ludzi. Na przykład zakochana dziewczyna przesyła swojemu chłopakowi zdjęcia w negliżu lub pozwala mu na filmowanie sytuacji erotycznych. – Media społecznościowe rządzą się swoimi prawami i młodzi ludzie zachęceni influencerami i różnymi programami w telewizji pozwalają sobie na coraz ostrzejsze zdjęcia w mediach społecznościowych. To jest o tyle złe, że jeżeli takie zdjęcia wpadną w niepowołane ręce to mogą stać się źródłem wielkich przykrości. Pamiętam sytuacje, że dziewczyna popełniła samobójstwo, bo na jaw wyszło zdjęcie o charakterze erotycznym, które wysłała swojemu chłopakowi – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska. – Zajmowaliśmy się kiedyś sprawą, kiedy właśnie rodzina licealistki poprosiła nas o ustalenie kto rozpowszechniał zdjęcia ich córki. Oczywiście teoretycznie sytuacja jest prosta, nastolatka wysłała „nudeska” chłopakowi, który szybko stał się jej byłym chłopakiem, a jak był już byłym chłopakiem to dzielił się zdjęciami z innymi osobami. Warto pamiętać, że takie sytuacje również regulowane są przez kodeks karny – mówi detektyw Marczulewska. – Apeluje do wszystkich młodych dziewczyn! Nie warto, naprawdę nie warto. Rozsyłanie takich zdjęć to ściąganie na siebie zagrożenia, że nasza prywatność zostanie przez kogoś zdeptana. Przykro mi, ale zwykle tak jest, że licealna miłość nie jest miłością na całe życie. A w Internecie czy w mediach społecznościowych nic nie ginie – dodaje Prezes Grupy AVERTO.